poniedziałek, 18 grudnia 2017

Quo vadis, robocie? | Pozytonowy detektyw, Isaac Asimov

Chyba każdy kojarzy film Ja, robot z Willem Smithem, gdzie poruszona są kwestie współżycia ludzi i rozwiniętych technicznie robotów. Został on stworzony na podstawie zbioru opowiadań Asimova pod tym samym tytułem, będącego wstępem do właściwego cyklu o robotach. Jego pierwszą częścią jest właśnie Pozytonowy detektyw.

W świecie powieści roboty są przyjaznymi humanoidami, które można wykorzystywać do różnych prac: w fabrykach, na farmach, jako pomoce domowe czy operatorów mniej skomplikowanych maszyn. Rządzą nimi trzy prawa, będące fundamentem działania ich mózgów: 1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechania działania doprowadzić do krzywdy człowieka; 2. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, jeśli nie stoi to w sprzeczności z pierwszym prawem; 3. Robot musi chronić sam siebie, jeśli nie stoi to w sprzeczności z pierwszym i drugim prawem. Mimo to obecność androidów nie jest mile widziana w ziemskim społeczeństwie, bo każdy kolejny robot oznacza, że zajął miejsce pracy należące kiedyś do człowieka. A utrata pracy w przeludnionym mieście oznacza tylko jedno: nędzę i głód.

Fabuła powieści oscyluje wokół sprawy morderstwa pewnego naukowca będącego Przestrzeńcem, czyli potomkiem Ziemian, którzy dawno temu skolonizowali inne planety. Sytuacja między Ziemianami a Przestrzeńcami jest bardzo napięta, dlatego bardzo ważne jest rozwiązanie tej zagadki. Detektyw Baley dostaje do pomocy partnera ze Światów Zaziemskich, co gorsza okazuje się, że Daneel Olivaw jest przy okazji robotem.

W zasadzie kryminalny aspekt książki nie jest bardzo skomplikowany czy szalenie zaskakujący, to raczej klasyczna sprawa z kilkoma zwrotami akcji i średnio widowiskowym finałem. Raczej jest pretekstem do rozważań na temat kondycji współczesnego bohaterom świata i próbą zastanowienia się, jak należy traktować roboty zajmujące coraz ważniejszą rolę w życiu ludzkości. Możemy myśleć, że przecież to abstrakcja, ale taki los nas czeka w przyszłości. Różne urządzenia stają się coraz bardziej skomplikowane, mogą spełniać mnóstwo funkcji a tym samym wypierać bardziej kosztowną i naznaczoną błędami pracę rąk ludzkich. Robotyka to gałąź nauki, która nieustannie się rozwija, a w Korei i Wielkiej Brytanii pracuje się już nad zbiorem praw dla robotów.

Niestety książka Asimova troszkę się zestarzała, mam tu na myśli świat przedstawiony trącący myszką. Przypomina bardziej wizje przyszłości, jakie wymyślaliśmy w szkole, typu poruszających się chodników. Oczywiście całość jest przemyślana i dojrzała, ale rozwój cywilizacyjny i techniczny poszedł w zupełnie innym kierunku niż przewidywał pisarz.

Czytałam wcześniej Ja, robot i uważam, że opowiadania były lepsze niż Pozytonowy detektyw. Co prawda książka jest dobra, a język Asimova lekki i przyjemny, ale czegoś mi zabrakło. Może zbyt prosta sprawa kryminalna, a za dużo tracenia czasu na czcze gadanie? W każdym razie warto sięgnąć po prozę pisarza, bo stworzył podwaliny dla wielu późniejszych autorów science fiction, a pytania dotyczące kwestii robotów w codziennym życiu są jak najbardziej trafne i aktualne. Z kolei odpowiedzi na nie - bardzo niepokojące.


6 komentarzy:

  1. Tematyka dosyć aktualna, bo jednak ten automatyzm postępuje. Ale z Asimovem jeszcze styczności nie miałam i wydaje mi się, że kiedyś go nadrobię, choćby po to, żeby zapoznać się z taką starszą wizją przyszłości, dobrze, że wspomniałas o mankamentach, podejdę do lektury z większym dystansem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam zacząć od opowiadań "Ja robot", fajnie wprowadzają w świat przedstawiony :)

      Usuń
  2. Czytałam to, bardzo mi się podobałą ta ksiażka, ale ja ogólnie jestem zwolennikiem robotów, latających samochodów. I najchetniej to bym poleciała w kosmos :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ja tak samo :) chociaż w kosmos bym nie poleciała, jestem za wielkim cykorem :P

      Usuń
  3. Nie lubię science fiction, generalnie najlepsze sf, które kocham to Red Rising :D
    No cóż, książki pisane dawno niestety mają ten minus, że mogą wydawać się przestarzałe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja lubię scifi, o wiele bardziej niż fantasy :) ale o Red rising nie słyszałam, muszę się zapoznać! O dziwo w niektórych starych książkach w ogóle się nie czuje, że są przestarzałe, ale niestety w tym przypadku to się trochę rzuca w oczy

      Usuń