piątek, 16 marca 2018

Martwa kałamarnica i żywa wiara | Kraken, China Mieville

W londyńskim Muzeum Historii Naturalnej znajduje się jeden eksponat, który cieszy się nadzwyczajną popularnością - zakonserwowany okaz kałamarnicy olbrzymiej. Billy, pracujący tam kustosz a jednocześnie specjalista od mięczaków, podczas oprowadzania po muzeum dokonuje nieprawdopodobnego odkrycia - cały zbiornik wraz z kałamarnicą po prostu znika bez śladu. Dla Billy'ego to zaledwie początek niesamowitych zdarzeń, ponieważ poza specjalnym oddziałem policji zaginięciem mięczaka interesuje się też mnóstwo podejrzanych osób. Okazuje się, że zaginiony Architeuthis nie jest po prostu martwym zwierzęciem w formalinie - jest bogiem jednej z podziemnych religii, a tajemniczy złodzieje ściągnęli na świat apokalipsę.

Razem z Billym zostajemy wrzuceni bez słowa wyjaśnienia w mroczny wymiar miasta, wypełniony fantastycznymi religiami, okultyzmem i uliczną magią. Na początku można poczuć się nieźle skołowanym, bo informacji do przyswojenia jest całe mnóstwo, ale w miarę czytania wszystko staje się w miarę jasne, wszystkie zależności między frakcjami religijnymi (i innymi) rozplątują się. Zostaje wtedy wartka akcja, w miarę ciekawa fabuła i bardzo świeża, subtelna magia, która naprawdę mnie zauroczyła. Często w fantasy nudzi machanie różdżką i krzyczenie magicznych formuł, tutaj muszę pochwalić autora, bo na początku czarowanie (czy też jak to jest określane w książce - sznytowanie) jest prawie niedostrzegalne, delikatne i wprowadzane stopniowo, a pod koniec czytelnik ma wrażenie, że równie dobrze mógłby sam spróbować.

Największą wadą książki jest to, że Mieville próbuje zgrywać tajemniczego i przy podawaniu nowych informacji bardzo mało wyjaśnia, przez co główny bohater, a z nim i czytelnik biega po Londynie prawie na oślep, nikt nie raczy odpowiedzieć na pytania bohatera, natomiast wszyscy czegoś od niego oczekują. Na szczęście takie przytłoczenie nie trwa długo, ale początek jest przez to dosyć ciężki do przebrnięcia. W ogóle przez całą książkę czuje się gęstą, mroczną atmosferę wywołaną wizjami czarnomagicznego miasta i religii rodem z Lovecrafta, ale mi się podobała, zwłaszcza że kwestie właśnie tych fantastycznych (i fanatycznych) kultów zostały ciekawie przedstawione i nawet wiarygodnie, pomijając oczywiście dziwaczność bóstw. Sam Londyn równie dobrze mógłby być dowlonym innym miastem, jest dość słabo zarysowany bez żadnych charakterystycznych punktów. Mi to nie przeszkadzało, ale jeśli ktoś jest fanem tego miejsca i spodziewa się typowo "londyńskiego" klimatu to się rozczaruje.

Z bohaterami też miałam problem, bo połowa to takie szaraki bez żadnego charakteru (jak Billy), którzy istnieli chyba tylko dlatego, że ktoś musiał pchać fabułę do przodu. Ciężko było się z nimi zżyć i szczerze mówiąc miałam gdzieś ich losy, byle tylko dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi, a jak umrą przy okazji, to trudno. Część była trochę przerysowana ale interesująca, jak sypiąca wulgaryzmami Collingswoo, ale interesująca. Na uwagę zasłużyli sobie antagoniści: osobnik będący gadającym tatuażem czy psychopatyczni Goss i Subby. W zasadzie cały drugi plan był nieźle napisany i polubiłam szczególnie Watiego, demona - posążka i dociekliwą Marge.

Kraken jest dziwną książką, ale ta dziwność jakoś przyciąga, mimo trochę chaotycznej konstrukcji ciężko było mi się oderwać od czytania. Mieville jest przedstawicielem nurtu new weird, czyli literatury nie pasującej ani do fantasy, ani do sf, ani powieści grozy. Przypomina prozę Lovecrafta, gdzie mrok czai się w zakamarkach i zanim się spostrzeżemy, wciąga nas do miejsc, których istnienia byśmy się nigdy nie spodziewali.

13 komentarzy:

  1. Fantastyka z gatunku weird to coś, co uwielbiam od kiedy jako nastolatka po raz pierwszy sięgnęłam po Lovecrafta. Nie przeszkadza mi w książkach tego typu nielogiczność, braki fabularne, mało wyraziste postaci. Najważniejsza jest atmosfera dziwności, poczucie, że dzieje się coś złowieszczego, choć nie potrafię powiedzieć co. Dlatego po Krakena pewnie sięgnę i mimo wszystkich jego wad przeczytam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to myślę że Ci się spodoba, bo i nawiązań do Cthulhu jest sporo :) z new weird polecam też książki VanderMeera :)

      Usuń
  2. "Kraken" jest jak na razie jedną z dwóch książek Mieville, którą przeczytałam, ale mam kilka kolejnych które czekają na mnie na półce ;) Nie mogłam się od lektury oderwać, uwielbiam takie klimaty, nie bardzo zwracałam nawet uwagę na bohaterów(których w ogóle nie pamiętam) bo tak bardzo skupiłam się na tle, i na tym co się akurat działo ;)

    Nie wiem czy czytałaś inne książki Mieville, ale bardzo polecam "Miasto i miasto". Sam koncept tego w jaki sposób tytułowe miasta funkcjonują, jest na początku jeszcze bardziej dezorientujący, ale jak już się to ogarnie to lektura bardzo zachwyca <3 A przynajmniej mnie zachwyciła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytałam Miasto i miasto jakiś czas temu i pamiętam, że Krakena mi się lepiej i szybciej czytało ale ogółem mniej mi się podobał :) Uważam że Mieville pisze świetne książki i na pewno się zapoznam z pozostałymi :)

      Usuń
  3. Totalnie nie kojarzę autora, a po Twojej recenzji raczej się z nim nie zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem, akurat jego ksiazki są specyficzne, albo się lubi albo nie :)

      Usuń
  4. Nie, na razie sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje się byc ciekawa, ale jakos aż tak mi nie podchodzi, żeby sie na nią rzucić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie nie ma sensu się zmuszać w końcu nie jest aż taka cieniutka żeby nie żałować czasu

      Usuń
  6. Planuję póki co zaznajomić się z Lovecraftem. Tego autora zostawię sobie być może na później :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie polecam Lovecrafta, Mieville dużo z niego czerpie

      Usuń
  7. Książkę tę czytałam bardzo dawno temu. Wrażenie pozostawiła mi mętne, muszę przyznać. Może to kwestia narracji, nie wiem. Ogólnie czegoś mi w niej zabrakło. Może właśnie, tak jak piszesz, to przez bohaterów bez ikry. Koncept ciekawy, a jednak męczyłam się w trakcie czytania.

    OdpowiedzUsuń