wtorek, 24 kwietnia 2018

Czytamy klasykę | Stowarzyszenie umarłych poetów, Nancy H. Kleinbaum

Akademia Weltona to elitarna szkoła średnia, która nie rozpieszcza swoich wychowanków. Za świetnymi wynikami absolwentów kryje się bardzo surowa dyscyplina, brak prawa do własnego zdania, czasu wolnego i niekończąca się nauka. W rozpoczynającym się właśnie roku szkolnym jako nauczyciel angielskiego zostaje zatrudniony John Keating, który jako pierwszy pokazuje uczniom, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a zdolność samodzielnego myślenia jest czymś przysługującym każdemu człowiekowi.
Nikomu nie trzeba przedstawiać świetnego filmu z Robinem Williamsem w roli ekscentrycznego nauczyciela. Warto zaznaczyć, że książka została napisana na podstawie scenariusza, co jest dosyć rzadkie, i w tym przypadku wyszło raczej miernie. Autorka mogła pokusić się o dodanie czegoś od siebie, rozbudowanie bohaterów, bo wszystko wyszło bardzo płasko i sucho, jakby przepisała scenariusz żywcem albo napisała streszczenie filmu. 

Główny problem poruszony w książce został przedstawiony całkiem dobrze. Powieść można traktować jako anty-poradnik dla rodzica i nauczyciela, który dobitnie pokazuje, że dyscyplina i surowość też musi mieć jakieś granice, że młodzi ludzie to jakby nie patrzeć też istoty myślące a nie klony nas samych i że największą krzywdę robimy dziecku próbując realizować na nim własne ambicje. No i właściwie na tym koniec, książka jest cieniutka i nie ma nawet mowy o rozwijaniu wątków pobocznych ponad to, co widzieliśmy w filmie, a szkoda, bo to materiał z bardzo dużym potencjałem.

Moim zdaniem książka dobrze spełnia rolę przypominajki, czytając miałam przed oczami sceny z filmu, za to kompletnie nie broni się jako samodzielna historia. Poza pomysłem na fabułę nie ma w niej nic wartego uwagi, cała reszta jest bardzo przeciętna i jeśli ktoś nie widział filmu, niech go obejrzy, a książkę spokojnie może odpuścić, traktując ją jako ciekawostkę.

11 komentarzy:

  1. Może kiedyś się skuszę. Po klasykę bardzo chętnie sięgam :)

    Pozdrawiam,
    toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie film zaczęłam oglądać, jednak po kilkudziesięciu minutach, jak to ja, porzuciłam seans. Pewnie książki czytać nie będę, skoro tak słabo wypada jako twór na podstawie scenariusza, ale do filmu jeszcze raz kiedyś przysiądę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chyba podchodziłam kilka azy, ale jak już obejrzałam to bardzo polubiłam :) jeden z lepszych o takiej tematyce i mimo że często podchodzi pod patos to jakoś tak subtelnie :) polecam!

      Usuń
  3. Film był świetny, poruszający i dający do myślenia. Natomiast książki na podstawie filmu rzadko potrafią się obronić, zwłaszcza jeśli, jak napisałaś, nie dodają nic od siebie i tylko powtarzają to, co już dobrze udało się filmowi przekazać. Dlatego nie dziwi mnie, że i w tym przypadku wyszło podobnie. Po książkę nie sięgnę, ale film z chęcią sobie odświeżę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie liczyłam że autorka jakoś rozwinie temat, ale niestety :( ale dobrą stroną tej książki jest to, że mam znowu chęć na film :)

      Usuń
  4. To absurdalne, ale nigdy nie oglądałam filmu. Gdy miałam to za lekturę, nie miałam dostępu do filmów w internecie i nie mogłam obejrzeć, a gdy już dokonałam tego skoku ewolucyjnego i mogę, zupełnie zapomniałam, że to na podstawie filmu. Faktycznie, napisana jest strasznie drętwo! Podobnie miałam z próbą czytania czegokolwiek ze Star Warsów - mój kumpel gromadził kolekcję, ale jak dla mnie to literackie dno, które zainteresować może tylko mało wyczulonych na piękno języka fanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeszcze nie spotkałam dobrej książki na poziomie, która by była napisana na podstawie filmu albo gry, w takich przypadkach są pisane chyba tylko dla wyciągnięcia pieniędzy od fanów, którzy wszystko łykają xd Nawet nie wiedziałam, że "Stowarzyszenie umarłych poetów" jest lekturą :p

      Usuń
  5. Wiedziałam, że jest książka, teraz widzę, że to jednak książeczka (zaledwie 160 stron). ;) Jak obejrzałam film, to już mnie do niej nie ciągnęło. Masz jednak absolutną rację, że jej przekaz, podobnie jak filmu jest bardzo ważny. Nie krzywdźmy dziecka, realizując nim swoje plany i marzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mnie zdziwiło, ze z niej taki cienias :p w tym przypadku to jest naprawdę dobrze pokazane, jak nie wychowywać dzieci :o

      Usuń
  6. Od dawna mam ochotę zarówno na film ja i książkę. Teraz jestem jednak bardziej skłonna na pierwszą opcje.

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń