poniedziałek, 30 lipca 2018

Czytamy klasykę | Życie Pi, Yann Martel

Film Życie Pi wydał mi się trochę dziwny, ale jednocześnie fascynujący i piękny, głównie wizualnie :) Dlatego sięgając po książkę byłam pełna optymizmu i nastawiona na kolorową, morską przygodę ze zwierzakami w tle.

Piscine Patel, znany jako Pi, jest zwyczajnym hinduskim chłopcem. Jego rodzice są właścicielami ogrodu zoologicznego, dzięki czemu od najmłodszych lat bohater poznaje zwyczaje zwierząt i relacji między nimi a ludźmi. Jenak pogarszająca się sytuacja gospodarcza w Indiach zmusza rodzinę Patelów do sprzedania zwierzaków i przeprowadzki do Kanady. Podczas rejsu na Pacyfiku dochodzi do tragedii - statek tonie, a jedynymi ocalałymi na szalupie ratunkowej są Pi, tygrys, hiena, zebra i orangutan.

Próby przetrwania podejmowane przez chłopca nie mają nic wspólnego z bajkowym rejsem po oceanie. Pi nieraz doświadcza okrucieństwa przyrody, głodu, pragnienia, osamotnienia i lęku. Mimo że pozornie jest to powieść przygodowa to w zasadzie nie ma zbyt wartkiej akcji, a większą część książki zajmują opisy i przemyślenia bohatera. Trzonem Życia Pi i tego, co czyni tę powieść niezwykłą są rozmyślania na temat relacji przyrody i człowieka oraz szeroko pojętej religijności. Autor umiejętnie wplata rozmaite ciekawostki i anegdoty o życiu zwierząt i świetnie pokazuje, że tak naprawdę niczego nie da się do końca oswoić. Richard Parker - tygrys i "towarzysz" Pi mimo starań bohatera nie staje się udomowionym kociakiem, do samego końca kieruje się tylko instynktem i ma w głębokim poważaniu jakiekolwiek sentymenty. Poza tym książka udowadnia starą jak świat prawdę, że najniebezpieczniejszym zwierzęciem jest jednak człowiek.

Już na początku książki dowiadujemy się o nieprzeciętnym uduchowieniu Pi (jak na chłopca w jego wieku). Jest on bowiem praktykującym hindusem, chrześcijaninem (prawdopodobnie katolikiem) i muzułmaninem. Z tego faktu wynika kilka zabawnych sytuacji ale szczególnie ważny staje się podczas długich dni spędzonych na oceanie, gdzie jedyne co mu zostaje, to modlitwa. Pi dostrzega Boga wszędzie i jest to pięknie pokazane na przykład przy opisach przyrody, ale nie przemawia do mnie wrzucanie wszystkich religii do jednego worka i trochę nachalne wtrącanie jakoby historia chłopca miała przekonać do wiary w Boga. Mimo wszystko nawet jeśli ktoś nie jest fanem religii to książka zawiera kilka ciekawych przemyśleń.

Powieść czyta się świetnie za sprawą fenomenalnego stylu autora. Martel lekko operuje piórem i nic nie dłuży się nawet przez moment. Śmiało mogę powiedzieć, że język to jedna z największych zalet książki. Poza tym bardzo ciekawe było przedstawienie całej opowieści w taki sposób, jakby była oparta na faktach. Sama sprawdzałam, czy historia Pi wydarzyła się naprawdę :)

Jedyne, do czego mam zastrzeżenia (pomijając dziecinne podejście do religii), to zakończenie, a konkretniej - zbytnie skomplikowanie. Po poznaniu losów bohatera dowiadujemy się, że jest jeszcze inna wersja historii, a czytelnik musi sam wybrać, która bardziej mu się podobała/ w którą chce uwierzyć, z tajemniczym "podobnie jest z Bogiem". Moim zdaniem obie były tak samo okrutne i smutne i szczerze mówiąc, nie wiem, którą wybrać.

10 komentarzy:

  1. Oglądałam film i jakoś się nie zachwyciłam. Zastanawiałam się później nad książką, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie będę czytać.
    Co do tych zakończeń, to szkoda, że tak to wygląda, że sam czytelnik musi wybrać wersję, która bardziej mu się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mi tak jak pisałam podobał się głównie wizualnie ale chciałam sprawdzić co i jak :) ale zakończenie chyba było napisane tylko po to żeby zakręcić czytelnika i stworzyć na siłę głębię w powieści, nie lubię takich tanich chwytów

      Usuń
  2. Do mnie powieść by nie przemówiła, skoro nie ma akcji szybkiej i jest dużo o Bogu... xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaraz ide do sklepu. Wczoraj na półce widziałam za 5zł inną książkę tego autora. W sumie... jeśli dalej będzie to chyba sobie ją kupię, by sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za 5 zł to się opłaca sprawdzić, chociaż słyszałam że inne książki tego autora nie są zbyt szałowe :o

      Usuń
  4. Filmu nie widziałam, choć jego zajawki wydawały się bajecznie kolorowe i wizualnie przepiękne. Może to i dobrze, po książkę zawsze wolę sięgać bez obrazu filmowego w głowie, bo mimo, że zazwyczaj wyobrażam sobie wszystko i tak po swojemu, to jednak świadomość tego, jak wszystko się skończy, a przynajmniej ważniejszych punktów fabuły, zmniejsza nieco przyjemność z poznawania historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też wolę najpierw przeczytać książkę, bo zwykle ekranizacje są rozczarowujące albo później narzucają spojrzenie na książkę :( wyjątkiem u mnie jest Władca Pierścieni, którą wcześniej oglądałam i wcale mi to nie przeszkadzało a nawet uważam ją za jedną z najlepszych ekranizacji :)

      Usuń
  5. Świetna recenzja! Dawno dawno temu widziałam ekranizację, ale książki jeszcze nie czytałam, choć chyba warto... Muszę koniecznie kiedyś to nadrobić!
    Pozdrawiam! ♥
    https://ogrodliteracki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) jeśli film Ci się podobał to myślę że książka też przypadnie do gustu ;)

      Usuń