Nie czytam reportaży, nie wiem czemu, jakoś nie pociąga mnie taka literatura. Ale jako że interesuję się urbanistyką i lubię miasta mimo ich licznych wad, poprosiłam o Pojutrze jako prezent imieninowy. Przeczytałam. I już nic nie wiem.
Autorka opisała dziewięć miast położonych w różnych częściach świata, które ogólnie można określić właśnie jako miasta przyszłości: skupiają bardzo dużą liczbę mieszkańców lub są zaopatrzone w nowoczesne technologie. Opisy miast są bardzo plastyczne, w ogóle język książki jest bardzo hmm, literacki, obfituje w metafory i fantastyczne porównania. Czytając mamy wrażenie, że przestrzeń miast to jeden wielki, żywy organizm. Między rozdziałami autorka dodała opisy różnych koncepcji urbanistycznych, szkoda, że nie popartych naszymi rodzimymi przykładami. O, jeszcze zabrakło mi obrazków, wydaje mi się, że w książce o takim chcrakterze jakieś fotografie by pasowały.
Co mi się bardzo spodobało, to spotkania autorki z mieszkańcami odwiedzanych miast, od masażystki w małym salonie kosmetycznym aż po obrzydliwie bogatych biznesmenów. Każdy ma swoje podejście do miejsca, w którym żyje, zwoje plany i marzenia. Możemy poczuć biedę slumsów i aromaty afrykańskiego targu. Te fragmenty czytałam z prawdziwą przyjemnością. Poza tym lektura dostarcza wielu ciekawych informacji i ciekawostek z odległych zakątków, których - nie oszukujmy się - większość z nas nigdy nie odwiedzi. Pani Wilk ukazuje, co czeka rozwój miast, jak będą wyglądać, kiedy staną się tak duże, że aż nieogarnialne.
Problemy miast są wszędzie takie same. Najważniejszy jest brak ludzkiej skali - olbrzymie budowle przerastają ludzi, sprawiają, że czujemy się zagubieni w tym ogromie. Poza tym metropolie nie są bez znaczenia dla środowiska naturalnego. Pod tym względem Pojutrze nie jest zbyt odkrywcze. Autorka pokusiła się o snucie futurystycznych wizji, często rozważanych w fantastyce naukowej, takie jak sztuczna inteligencja, światy wirtualne i tego typu zjawiska. Miasta pokazane są często z perspektywy najbiedniejszych - wizerunek, jakiego nie odnajdziemy w przewodnikach. Bardzo dużo miejsca zajmują refleksje nad przyszłością pełną chorób, brudu i nędzy. Obserwacje i wnioski są bardzo osobiste, ale nie do końca mogę się z nimi zgodzić.
A teraz, co mi się nie podobało. W moim odczuciu książka ma bardzo gderliwy ton. W jednym akapicie autorka mówi, że miasto ma bardzo krótką historię, a w następnym zarzuca mu brak tradycji. Mieszkańcy są opisywani jako nieszczęśliwi, przytłoczeni miastem. Nie mieszka tam nikt, kto po prostu chce - wszyscy muszą, bo praca, delegacje itp. Pani Wilk narzeka na sztuczność miast (no tak, w końcu to twory naturalne) i rozwój techniki, a każda próba poprawy warunków życia ukazuje jako klapę totalną. Nie mówię że to nie jest prawda, przecież ubóstwo i choroby to porządek dzienny. Może takie po prostu było założenie książki, a ja się nastawiłam na coś innego.
Nie zrozumcie mnie źle - to jest naprawdę dobra, świetnie napisana ksiażka. Po prostu nie zgadzam się z niektórymi opiniami autorki. Przede wszystkim podziwiam panią Wilk za determinację i odwagę do wkraczania w przyszłość miast pełnych ubóstwa i smutku.
Książka niestety, ale nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
to zrozumiałe, są różne gusta :)
UsuńI mam dylemat, bo z jednej strony książka okazuje się oryginalna - a to lubię, z drugiej ma swoje mankamenty i mogłaby mnie niedostatecznie usatysfakcjonować. Czas pokaże - może dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńmyślę że jednak warto jej dać szanse, bo mankamenty nie są aż tak duże, a mimo tego ksiązka i tak jest dobra.
Usuń