Znak Elfów był całkowitym przypadkiem, otrzymałam go na drodze wymiany i początkowo wcale nie miałam ochoty go czytać. Nieznany cykl jakiegoś norweskiego pisarza, ze średnio pozytywnymi opiniami i paskudnymi okładkami (serio, kto zrobił takie okładki książkom dla dzieci/młodzieży!). Ale na szczęście nie miałam nic innego do czytania, a lektura Znaku Elfów okazała się całkiem przyjemna! Cykl składa się z trzech książek: Przebudzenia Grobowęża, Krasnalobójcy i Paszczy Krakena. Wszystkie są ze sobą powiązane i czytając je nie po kolei można się odrobinę pogubić.
Trylogia jest typowym przedstawicielem gatunku high fantasy. Opowiada o dwójce przyjaciół - Espenie i Ewie, którzy trafiają do alternatywnego, magicznego świata i - bardziej z przymusu niż chęci - pomagają mieszkającym "po drugiej stronie" istotom. Jak na fantasy przystało na swojej drodze spotykają mnóstwo legendarnych istot na czele z krasnoludkami i elfami. Książki fabularnie są bardzo proste, ale czyta się je z ciekawością. Bardzo spodobało mi się przedstawienie magicznych stworzeń nawiązujące bardziej do podań mitologii skandynawskiej niż wzorców powszechnie utartych w kulturze masowej. Przykładowo elfy nie są wysokimi, szlachetnymi ludźmi ze szpiczastym uszami, a kraken nie bardzo przypomina kałamarnicę.
Plusem powieści są postacie. Główna dwójka to zwykli nastolatkowie, którzy mają swoje wady i zalety. Bardzo podoba mi się, że nie są idealni, ale zmieniają się pod wpływem swoich decyzji, rozwijają się. No i najważniejsze - są nastolatkami i tak się zachowują (często w powieściach młodzieżowych bohaterowie to 30-latki w ciałach dzieci). Widzimy więc jak radzą sobie w szkole, przeżywają pierwsze zauroczenia, zazdrości, pokazane są ich relacje z rodzicami. Myślę, że to ważne kiedy młody czytelnik może dorastać razem ze swoimi książkowymi bohaterami. Co jeszcze mi się podobało - Znak Elfów ma wartości edukacyjne, porusza m.in problem globalnego ocieplenia czy nadmiernego wycinania lasów.
Jak już wspomniałam, to książka dla młodszych osób. Postacie mają (chyba, bo nie pamiętam za dobrze) około 13 lat, więc raczej taka jest grupa docelowa czytelników - ja w swoich 24 latach czułam się już trochę za stara. Poza tym seria garściami czerpie z innych powieści fantasy, takich jak Opowieści z Narnii czy książki Tolkiena (poza tym że akcja rozgrywa się w czasach współczesnych). Język też jest dosyć prosty, bez szału. Tylna okładka opatrzona jest tekstem, który informuje, że doskonale trafia w oczekiwania czytelników rozbudzone kiedyś przez Tolkiena. Nie jest to prawda. Znak Elfów można raczej traktować jako wstęp do bardziej ambitnej literatury fantastycznej.
cykl na lubimyczytać
Widzisz, czasami tak to jest, że mało znani autorzy potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć, a ci nagłaśniani i popularni spektakularnie rozczarować :) Ja już na taką tematykę jestem "za stara", ale wiem, komu polecę tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńdokładnie! już nie raz się przekonałam, że mniej znany nie znaczy gorszy :)
Usuń