Dzień dobry! Dziś wpis trochę lakoniczny, bo i sama książka była dosyć zwięzła, poza tym po akcji promocyjnej już zaczynają sypać się recenzje, a kto by chciał czytać sto razy o tym samym?
Klamrą spajającą całą fabułę jest morderstwo dziewczyny, której głowy nigdy nie odnaleziono, nie znany jest też sprawca. Wszystko zaczyna się w roku 1986, kiedy dwunastoletni Eddie jest świadkiem wypadku w wesołym miasteczku. To zapoczątkowuje serię tragicznych wydarzeń, które z kolei sprawiają, że 30 lat później życie bohatera jest jałowe i puste. Przeplatające się płaszczyzny czasowe ukazują nowe elementy układanki, która pokazuje, jak niewinne zabawy grupy dwunastolatków i rysowanie kredą są powiązane z zabójstwem. Odpowiada też na pytanie, dlaczego po 30 latach bohaterowie dostają listy z kredowym rysunkiem wisielca?
To nie jest taka książka, jaka się wydaje. Główna intryga jest dosyć dobrze przemyślana, zaskakująca, ale nie aż tak spektakularna, jak można się spodziewać - słowem powieść jest słaba jeśli chodzi o aspekt kryminalny i tu wszystkie przechwałki wydawcy są mocno przesadzone. Autorka skupiła się najbardziej na charakterach postaci, sprawnie ukazując, że w umyśle każdego z nas czai się coś mrocznego, z czym stale musimy walczyć. Szczególnie podobały mi się rozdziały pisane z perspektywy dzieci, Tudor świetnie uchwyciła punkt widzenia dwunastolatka, jego problemy i stosunek do spraw dorosłych, i bardzo często trafić można na celne spostrzeżenia. Wydaje mi się, że istotą powieści jest pokazanie, jak pozornie nieistotne decyzje lub zatajenie prawdy może mieć ogromny wpływ na życie innych ludzi i że ważna jest taka prosta, codzienna odwaga, która powstrzymuje nas od uciekania przed problemami.
Mimo tych zalet książka jest bardzo schematyczna. Mamy grupkę dzieciaków w małym miasteczku bawiących się w detektywów, a ich zabawa jest powiązana w jakiś sposób z tragicznymi wydarzeniami. Brzmi znajomo? 20th century boys, To, Stranger Things to tylko przykłady podobnych rozwiązań. Miasteczko opisane klimatycznie, ale też bardzo, bardzo typowo. Poza tym język powieści jest prosty i zwięzły, co sprawia, że czyta się dosyć szybko i nie ma dłużyzn, ale no nie ma też szału. Biorąc pod uwagę, że to debiut, jestem w stanie przymknąć trochę oko. Jest to całkiem dobra książka i będę śledzić dalsze poczynania pisarki.
Ostatnio ciągle widzę tę okładkę na Instagramie, ale choć opatrzyłam się z okładką to jakoś nie mam na nią większej ochoty. Niby klimaty takie jak "Stranger things" lubię, ale chyba jednak bardziej na ekranie :D
OdpowiedzUsuńNo szczerze mówiąc myślę że ta książka mogłaby sporo zyskać po zekranizowaniu, jak na debiut jest niezła ale bez większej rewelacji a już na pewno nie warta aż takiego szumu medialnego :) mimo wszystko nie żałuję tych kilku godzin :)
UsuńJako debiut zapowiada się nieźle, może dobrze, że autorka skupiła się raczej na tym, co jej najlepiej wychodzi, czyli na charakterach postaci i ich rozwoju. Na dopracowanie wątków kryminalnych przyjdzie czas w kolejnych książkach:)
OdpowiedzUsuńAkurat wielką fanką kryminału nie jestem a uważam, że lepiej zrobić coś prostego i nie zaskakującego ale realistycznego niż wymyślać Bóg wie jakie niestworzone rzeczy :) dokładnie pewnie z kolejnymi książkami autorka się wyrobi
UsuńMotyw z dzieciakami dotąd bardzo przeze mnie lubiany, zaczyna zwyczajnie nużyć. Na razie odpuszczę ta lekturę, aczkolwiek może w późniejszym czasie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńno jakoś ostatnio ten motyw stał się bardzo popularny, więc się nie dziwię że mógł się "przejeść" :D
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Od czasu przeczytania pierwszej recenzji na jej temat jestem bardzo pozytywnie nastawiona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję!
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Książka zbiera sporo pozytywnych recenzji to racja :) ale ma też zagorzałych przeciwników, mi akurat się całkiem podobała :)
UsuńW sumie zgadzamy się co do oceny tej książki.
OdpowiedzUsuń