sobota, 14 kwietnia 2018

Miłość, która pokonała śmierć | Beren i Luthien, J. R. R. Tolkien

Beren i Luthien to poruszająca opowieść o miłości między elficką królewną a śmiertelnikiem, znana z Silmarillionu, a wzmianki o niej znajdują się też we Władcy Pierścieni. Książka powstała pod redakcją syna Tolkiena, Christophera i zawiera mnóstwo komentarzy na temat postania i ewolucji utworu, wprowadzanych do niego z biegiem czasu zmian i fragmentów innych tekstów nawiązujących do opowieści o Berenie i Luthien.

Ojciec Berena zostaje zabity przez sługi Morgotha, a on sam musi uciekać przed pościgiem orków. Dostaje się do Doriathu, krainy elfów rządzonej przez Thingola i Melianę. W lesie widzi tańczącą córkę króla, Luthien i zakochuje się w niej. Na przeszkodzie rodzącej się miłości staje Thingol, który stawia Beenowi warunek: może poślubić Luthien tylko jeśli przyniesie królowi Silmarill, jeden z największych skarbów świata. Wydaje się, że to warunek niemożliwy do spełnienia, ponieważ Silmarille znajdują się w koronie na głowie Morgotha, władcy ciemności o wielkiej potędze. Beren jednak wyrusza do twierdzy nieprzyjaciela, pokonując wraz z Luthien wiele niebezpieczeństw.

Tolkien stworzył bardzo ciekawą, wzruszającą opowieść, z wyrazistymi postaciami i wieloma zwrotami akcji. Jest częścią mitologii Śródziemia, niezwykle ważną dla wszystkich pozostałych jego dzieł i ma wszystko, czego potrzeba wspaniałej, heroicznej pieśni - pięknych i dobrych bohaterów, potężnego wroga, magię i miłość. Niestety nie jest to samodzielna historia i nie wyobrażam sobie, żeby była zrozumiała dla osób nie znających Silmarillionu. Niby mamy krótkie wprowadzenia i wyjaśnienia co do tła akcji i postaci pobocznych oraz słownik nazw na końcu książki, ale wydaje mi się, że wszystko to pisane jest raczej jako przypomnienie dla obeznanych ze światem Tolkiena. 

Nie można też odmówić książce pewnej chaotyczności. Mamy kilka wersji historii, od najwcześniejszego szkicu aż po fragmenty, które Tolkien napisał po Władcy Pierścieni, fragmenty Silmarillionu i innych dzieł, które akurat dotyczą Berena i Luthien. W części z nich mamy jeszcze stare wesje imion czy nawet całych wątków, więc trochę ciężko się w tym wszystkim połapać. Poszczególne fragmenty są pisane różnym stylem, część prozą a część wierszem, poza tym ciekawostką są zapisy w oryginale, który dla osób znających dobrze angielski i jego archaiczne formy będzie świetnym dodatkiem, ale ja nic z nich nie zrozumiałam.

Wydanie jest opatrzone pięknymi ilustracjami Alana Lee, który ilustrował też inne dzieła Tolkiena, cała książka wydana jest bardzo ładnie i solidnie, ale zabrakło mi map, a wiadomo, że w świecie Śródziemia i okolic bardzo łatwo się zgubić.
W ogóle to od teraz będę pisać mniej postów, pracuję na budowie i dojeżdżam, dlatego nie mam prawie w ogóle czasu na czytanie w tygodniu :o smutno mi.

13 komentarzy:

  1. Powodzenia w pracy i trzymam kciuki, żeby czas na czytanie jak najszybciej się znalazł!

    Te wydania z komentarzami i różnymi wersjami są bardzo ciekawe dla Tolkienofilów, ale rzeczywiście sporo w nich chaosu, który zwłaszcza przygodnego czytelnika może odrzucić. Dla mnie jednak perełka, zwłaszcza jeszcze z ilustracjami Alana Lee <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :D
      Ilustracje są piękne, ale chyba bardziej podoba mi się styl Teda Nasmitha (Silmarillion). Alan Lee robi takie brzydkie buzie postaciom xd
      no myślę że ktoś kto by się zdecydował zaczynać Tolkiena od tej książki raczej by się zraził

      Usuń
  2. Dla fanó Tolkiena ciekawa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam pojęcia o tej książce! Jak już zabiorę się za twórczość Tolkiena (a pełne wydanie WP i Hobbit czekają na półce!), to na pewno sięgnę i po tę książkę.

    Pozdrawiam,
    ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze przed lekturą zapoznać się jeszcze z Silmarillionem :)

      Usuń
  4. Pewnie sobie kiedyś zafunduję, jak większość książek tolkienowskich i tę będę chciała mieć u siebie. Dobrze, że przestrzegasz przed lekturą bez znajomości SIlmarilionu. Nadrobię sobie, mam nadzieję, że w tym roku i potem sięgnę po Berena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no warto przeczytać wszystkie ksiażki Tolkiena, wtedy np Władca pierścieni nabiera dodatkowych smaczków :)

      Usuń
    2. Dlatego działam w tym temacie jak mogę :>

      Usuń
  5. To jest faktycznie piękna książka. Miałem ją w rękach. Muszę sobie zakupić do biblioteczki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno będę czytać. :) To będzie moja pierwsza książka z tych "wyciętych" z Silmarillionu i w sumie jakoś spodziewam się tego chaosu. Kartkując byłam zaskoczona, że są tam dość spore fragmenty wierszy, i to jeszcze z dodaniem oryginału właśnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo całkiem dobrze i szybko się mi czytało mimo tego chaosu tylko właśnie trzeba w miarę uważnie czytać żeby się w tych wersjach nie pogubić :)

      Usuń